Jak zestaw lawinowy przyda się, gdy pojawi się lawina i jak się wtedy zachować?
Jeśli lawina zaskoczy na stokach, to każdy narciarz powinien pamiętać przede wszystkim o wypięciu nart oraz porzuceniu kijków i plecaka, chyba że jest to plecak lawinowy. Wszelkie elementy wyposażenia ułatwiają bowiem lawinie pociągnięcie człowieka ze sobą, co znacząco utrudnia jego znalezienie.
Zazwyczaj po usłyszeniu huku, który wskazuje na to, że nadchodzi lawina mamy naprawdę niewiele czasu. Należy wtedy unikać drzew, czy też małych skał, a schronienia szukać za dużymi blokami skalnymi kucając za nimi i dokładnie osłaniając głowę przy pomocy swoich rąk, by zmniejszyć ryzyko jej uszkodzenia.
To samo dotyczy osób znajdujących się na szlakach. Najgorsze co mogą one zrobić to chowanie się za drzewami, które nie stanowią żadnego wyzwania dla masy śniegu, która niejednokrotnie potrafi wręcz wyciąć cały las.
W razie, gdyby lawina miała nas porwać, warto też uruchomić plecak lawinowy. Pociągnięcie za sznurek otwiera w kilka sekund poduszkę napełnioną gazem, która zwiększy nasze szanse na pozostanie na powierzchni, a co za tym idzie również na odnalezienie nas przez akcję ratunkową i przeżycie.
Ponadto, aby możliwe było nas znalezienie trzeba pamiętać o tym, że w trakcie bezpiecznego wyruszania zimą w góry należy mieć ze sobą detektor włączony w trybie nadawania, czasem oznaczonym po angielsku jako send.
Jeśli znajdziemy się po drugiej stronie barykady i byliśmy świadkami zejścia lawiny, lecz nas ona ominęła, to powinniśmy przejść do szybkiego działania. Zazwyczaj, by zwiększyć szanse na odnalezienie i przeżycie zaginionych, mamy około 18 minut, więc niezwłocznie przechodzimy do powiadomienia służb ratowniczych. Do tego przełączamy detektor w tryb odbioru, czasem oznaczony na urządzeniu jako search, by wykrywał on sygnał pozostawiany przez osoby, które zasypał śnieg.
Następnie przechodzimy do przeszukiwania terenu z detektorem. Im lepszy mamy, tym lepiej dla nas, gdyż w topowych urządzeniach możemy liczyć na pasmo wyszukiwania o szerokości do 70 m. Mimo wszystko lepiej nieco zawęzić to pole, gdyż niektórzy nie posiadają detektorów, o tak dużym zasięgu.
Jeśli wykryjemy sygnał, należy zbliżyć się do jego źródła i znaleźć jak najbliższe miejsce, a następnie wziąć przyrząd, jakim jest sonda i energicznie wbijać go w śnieg, by odnaleźć tam zasypaną osobę.
W ten sposób szanse na przeżycie przez nas, jak i innych uczestników wyjazdu są znacznie wyższe. Warto o tym pamiętać, przy wyjazdach w góry na tereny zagrożone ich występowaniem i zawsze w trakcie wędrówek zachowywać zdrowy rozsądek oraz umiejętnie oceniać ryzyko.