Mit żywieniowy 5: jedz, jedz, przecież Ty to spalisz…
Na koniec zostawiłem mit bardziej obyczajowy aniżeli naukowy. Na swojej sportowej drodze wielokrotnie spotykałem się z ogólnie panującym przekonaniem, że jeśli ktoś jest sportowcem, to wolno mu jeść wszystko i w każdej ilości, bo przecież tyle spala. Niekiedy dajemy się ponieść takim leczącym sumienie głosom otoczenia i bez opamiętania pochłaniamy zbyt duże ilości pożywienia.
Nasz organizm co prawda liczyć nie umie i na matematyce się nie zna, zna się za to doskonale na biochemii. A tutaj wnioski są zatrważające. Okazuje się, że u osób zdrowych zawsze i wszędzie obowiązują następujące zasady: jeśli przyjmujemy mniej energii niż spalamy - chudniemy, jeśli więcej- tyjemy, jeśli tyle samo- nic się nie zmienia. Niezależnie, czy energia pochodzi z tłuszczów, węglowodanów, białka czy alkoholu, jeżeli jej spożycie w ostatecznym rozliczeniu (po uwzględnieniu wszystkich strat) przewyższa nasz wydatek energetyczny, zawsze będzie to skutkować wzrostem masy ciała.
Ponadto, adaptacja organizmu jest znacznie mniej dynamiczna niż nasz styl życia. Fakt, że przez sport nasz metabolizm się nakręca, jest zarówno pozytywny jak i negatywny. Zwiększa się nasze zapotrzebowanie, lepiej wykorzystujemy zasoby energetyczne i potrafimy efektywniej je magazynować.
Dopóki jesteśmy w regularnym ruchu, stanowi to naszą silną stronę. Niestety, jeżeli przestaniemy trenować przez na przykład tydzień, wówczas nasz wydatek energetyczny zmniejszy się znacznie, a potrzeba organizmu, objawiająca się zwiększonym łaknieniem zostanie z nami.
Jeżeli jesteśmy bardzo aktywni fizycznie i obawiamy się wzrostu masy ciała, a nie chce nam się liczyć każdego ziarenka ryżu z osobna, to po prostu dbajmy o jakość swojej diety.
Gdy brak nam motywacji warto dołączyć do zorganizowanych zajęć sportowych w swoim mieście. Można skorzystać z wyszukiwarki Decathlon GO.